czwartek, 22 września 2016

Rozdział 11.


-O kurde. - powiedziałem i zerwałem się do pozycji siedzącej. Miałem wrażenie, że cały alkohol momentalnie się ze mnie ulotnił. 
-Co się stało? - spytała Holland. Spojrzałem na moich przyjaciół, którzy przyglądali mi się zdziwieni. Wcale się nie dziwię. Też bym tak zareagował na ich miejscu.
-Cara do mnie napisała. - odparłem i pokazałem im wiadomość. - Przynajmniej tak mi się wydaje, bo przecież nikt inny nie mógłby tego do mnie napisać. 
-Słuchajcie, a może ona naprawdę potrzebuje pomocy. - wyszeptała Lily. 
-Jak byłem z nią u pielęgniarki i wtedy przed szkołą, to myślałem, że zaraz mi coś zrobi jeśli się nie odczepię. Nie wyglądała na taką, która chce z kimś się zaprzyjaźnić. Nie chciała mojej pomocy.
-Ale teraz ci za nią podziękowała. - dodała Hol. - Gdyby nie chciała twojej pomocy, to raczej by cię zwyzywała, że to zrobiłeś. Może po prostu nie jest przyzwyczajona do tego, że ktoś zwraca na nią uwagę. Nie ma przyjaciół, sam mówiłeś, że z jej ojcem jest coś nie tak, ciągle chodzi przygnębiona. Nie wie, jak ma zareagować na to, jak ktoś jest dla niej miły. - kontynuowała i miała całkowitą rację.
-No to trzeba jej pokazać, jak wygląda prawdziwe życie. - powiedział Daniel, a my spojrzeliśmy na niego zszokowani.
-Czekaj, czekaj... Czy ty to powiedziałeś? - spytałem.
-Sami tego chcieliście, a ja obiecałem pomóc. Mówiłem wam przecież, że jest ładna.
-I cały czar prysł. - pokręciła głową Hol, a my wybuchnęliśmy śmiechem. Spojrzałem na swój telefon, który ciągle pokazywał wiadomość od dziewczyny. Uśmiechnąłem się delikatnie. W końcu doceniła moją pomoc. Może dzięki temu uda nam się ją uratować.

Ja: Nie ma za co :) W razie co ja i moi przyjaciele z chęcią pomożemy.

Zapisano kontakt "Cara".

~*~

-Wiesz co? Mam już dość. - zaśmiałem się. Niestety dyrektor skrócił nam nasze małe wakacje i musieliśmy wrócić do szkoły już w czwartek. Środa minęła nam dość szybko i źle, bo obudziliśmy się z moimi przyjaciółmi po południu... na podłodze... z wielkim kacem... Obiecaliśmy sobie, że to ostatni raz, kiedy pijemy w środku tygodnia. Nie upiliśmy się nie wiadomo jak, bo osobiście wszystko pamiętam dokładnie, ale ból głowy i tak towarzyszył mi przez calutki dzień. Szedłem korytarzem razem z Hol i po prostu śmiałem się z każdej osoby, która tam stała. Niestety zdjęcie mnie i Roden całujących się wywołało furorę w naszej szkole i dosłownie wszyscy spekulują, czy naprawdę jesteśmy razem. Byłoby łatwiej im zgadnąć, gdybyśmy sami to wiedzieli. 
-Czuję się, jakbym była obserwowana i na podsłuchu. - wyszeptała, a ja wybuchnąłem jeszcze większym śmiechem. Ta sytuacja jest komiczna.
-Ale poważnie, wiesz, że to się szybko nie skończy. Musimy coś wymyślić. - powiedziałem i przeczesałem swoje włosy.
-Musimy o tym pogadać. I to jak najszybciej. - odparła i weszliśmy na stołówkę. Podeszliśmy do naszego stolika, przy którym siedziała reszta naszej paczki.
-Są i nasze gołąbeczki. - uśmiechnęła się Lily, a Daniel zacmokał do nas.  Poważnie, zaraz oszaleję.
-Są i sprawcy całego zamieszania. - powiedziała rudowłosa i wyjęła swój lunch.
-My was do niczego nie zmuszaliśmy. - bronił się Sharman.
-Serio? Dosłownie nawrzeszczałeś na mnie, że mam pocałować Hol! - lekko się uniosłem. Już miał mi odpowiedzieć, gdy wtrąciła się Lily. 
-Patrzcie, przyszła Cara. 
-Zaprosimy ją tutaj? - zaproponowała Hol. Dziewczyna usiadła dość daleko, więc postanowiłem wysłać jej wiadomość.

Ja: Może dołączysz do naszego stolika? :)

Spojrzałem w stronę dziewczyny. Wyjęła telefon z kieszeni i po chwili rozejrzała się dookoła. Gdy mnie zauważyła, uśmiechnąłem się lekko.

Cara: Czemu?
Ja: Bo uważamy, że możesz okazać się całkiem fajna i nie chcemy, żebyś jadła sama.
Cara: To żart?
Ja: Nie, czemu?
Cara: Nie mam zamiaru po raz kolejny stać się czyimś pośmiewiskiem. Daj mi spokój O'brien. 

-Ta nasza pomoc może się okazać naprawdę trudnym zadaniem. - powiedziałem.

~*~

Nie wiem, co mam myśleć o tym rozdziale. Jest jakiś dziwny xd
Chcecie, żeby Dylan i Hol byli razem? Dajcie znać, bo nie wiem co pisać :P
Całusy xx



Rozdział 10.



-Naprawdę musimy to oglądać? - zapytała Holland wskazując na telewizor, do którego podłączony był laptop. Daniel stwierdził, że włączy nam parodie piosenek. Osobiście śmieszyło mnie to ogromnie, ale gdy rudowłosa zobaczyła przerobioną piosenkę swojego ulubionego zespołu stwierdziła, że to słabe i odwróciła się od ekranu i zaczęła bawić się moim telefonem.
-A masz jakieś ciekawsze propozycje? - zapytałem dziewczynę. Zerknęła w moją stronę i przytuliła się do mnie. Leżeliśmy we czwórkę na rozłożonej kanapie, która dzisiejszej nocy miała służyć nam za łóżko. Kiedy Hol piła alkohol robiła się strasznie uczuciowa i zawsze się do mnie kleiła. Nie żeby mi to przeszkadzało.
-A wy znowu zaczynacie! Weźcie dajcie sobie buzi i zacznijcie w końcu normalny związek! - prawie krzyknęła Lily widząc to, że Roden się do mnie przytuliła. Kolejna rozmowa na temat naszej relacji rozpoczęta.
-I przestańcie wmawiać nam, że jesteście tylko przyjaciółmi, bo każdy wie, że tak nie jest. Ja się do ciebie Dylan nie przytulam za każdym razem jak cię widzę i serio nie chciałbym się z tobą migdalić. - wyjaśnił Daniel, a ja zacząłem się śmiać wyobrażając sobie, że miałbym mieć takie same kontakty z Sharmanem i Holland. Ha!
-Ale serio, czemu razem nie jesteście? - spytała Collins już w miarę poważnie.
-Stwierdziliśmy, że jest dobrze tak jak jest. Hol powiedziała, że zaczniemy kiedy będzie na to gotowa. - wzruszyłem ramionami. Myślałem, że Daniel zaraz wybuchnie, bo wstał i spojrzał na nas gniewnie.
-Że co, proszę?! Serio? Wy jesteście normalni?!
-Ej! - odezwała się w końcu Roden.
-Lily weź ją walnij, bo mi facetowi nie wolno. - westchnął, na co brunetka dźgnęła łokciem Holland. - Poważnie, co wam stoi na przeszkodzie?
-Ja... Sama nie wiem... - wyszeptała.
-Pocałuj ją. - powiedział chłopak.
-Co? - zdziwiłem się.
-Na litość boska, po prostu ją pocałuj! - krzyknął, a ja się go przestraszyłem. Dawno nie był taki zdenerwowany. Poczułem jak Hol przekręca się w moją stronę. Nachyliłem się i delikatnie załączyłem nasze wargi. I to było coś niesamowitego. Dreszcz przeszedł całe moje ciało. W brzuchu poczułem coś dziwnego, a serce wybijało coraz mocniejszy rytm. Położyłem dłoń na policzku dziewczyny i zatraciłem się w tym uczuciu całkowicie. I nie wiem co będzie dalej, czy będziemy parą, czy tylko przyjaciółmi, ale kocham ją i chcę dla niej jak najlepiej. Odsunąłem się od Hol i spojrzałem na nią, chcąc sprawdzić jej reakcję. Ona uśmiechnęła się do mnie i ukryła swoją twarz przytulając mnie. Zerknąłem w stronę zadowolonych Lily i Daniela, którzy mieli swoje telefony w dłoniach.
-Gratuluję, wszyscy nasi znajomi będą myśleć, że jesteście parą. Nie ma za co. - powiedziała zadowolona Lily pokazując mi zdjęcie moje i Holland jak się całujemy na My story brunetki.  Po chwili usłyszałem dźwięk z mojego telefonu. Dostałem wiadomość. Myślałem, że to ktoś komentujący moje najnowsze zdjęcie. Zdziwiłem się czytając smsa.

Nieznany: Cześć. W sprawie tej wczorajszej sytuacji po szkole... Dzięki za pomoc.

~*~

Koniec na dziś!  Do zobaczenia wkrótce. :)

Rozdział 9.



-Może wpadłbyś dzisiaj do Lily? Planujemy zrobić sobie posiadówkę. - zaproponowałem. Rozmawialiśmy już tak z Niall'em jakieś 20 minut, a rozmowa wcale nie była niezręczna. No może oprócz tego, że dziewczyny gapiły się na niego jak w obrazek. Serio, dzieło sztuki pokroju Picasso.
-Dzięki, ale może innym razem. Muszę się dogadać z Twoim tatą i znaleźć jakiś hotel, zanim znajdę jakieś mieszkanie. - powiedział, a ja wpadłem na najlepszy pomysł wszechczasów. Albo tak mi się wydawało po tych kilku piwach.
-Słuchaj, zatrzymaj się u nas. I tak mamy wolny pokój, a jestem pewny, że moi rodzice nie pozwolą Ci się tułać po hotelach.
-Dobra, dobra. Zobaczymy, co powiedzą jak się z nimi zobaczę. Już wam nie przeszkadzam, miłego wieczoru. Cześć. - pożegnał się z każdym z nas i poszedł w stronę mojego domu.
-Czemu nie powiedziałeś, że to twój kuzyn?
-Czemu nie mówiłeś, że masz takiego kuzyna?
-Skąd on jest?
-Długo zostanie?
-Ma dziewczynę?
-Czy one mogą się zamknąć? - zapytał się Daniel mając dość pytań, które zadawały dziewczyny. Zaśmiałem się tylko i z powrotem usiadłem na huśtawce. Mój dobry humor zmienił się w jeszcze lepszy, bo cholera Niall tu jest, a ja traktuję go jak brata, którego nie mam. Zawsze jak byliśmy mali to jeździliśmy razem do babci i nocowaliśmy u niej prawie całe wakacje. I mimo że jest starszy ode mnie o kilka lat, to nie zauważam tej różnicy, bo on nie traktuje mnie jako młodszego dzieciaka, tylko jak kogoś na równi z sobą. I dlatego tak bardzo go szanuję.

-Idziemy na zakupy? - zaproponowałem, a reszta przytaknęła, nie wspominając na razie o moim kuzynie.

~*~

-Nie wierzę! - śmiałem się tak, że rozbolał mnie brzuch. W ręku miałem telefon i nagrywałem wszytko na Snapchata. Daniel stwierdził, że jest mu za gorąco z bluzie, więc postanowił się rozebrać. Niestety dla mnie, postanowił urządzić nam pokaz striptizu, żeby nauczyć dziewczyny, jak powinny się zachowywać następnym razem. Nie siedziałbym w ogóle w tym pokoju, gdyby nie fakt, że tymi filmikami upokorzę Sharmana. Tak, jesteśmy przyjaciółmi.
-Wooow! Chcemy więcej! - krzyczały dziewczyny, a ja po prostu wyszedłem do kuchni, bo męski striptiz to raczej nie moja bajka. Mam wystarczającą ilość sekund na My story, żeby Daniel spalił się w piekle. Ups. Wziąłem z szafki shaker i zrobiłem nam po kilka shotów. Ten wieczór nie skończy się dobrze, bo już wystarczająco się dzisiaj upiliśmy. Miałem wrażenie, że jestem najbardziej trzeźwy z nich wszystkich. No cóż, w końcu to ja nigdy nie zgonuję, racja? Gdy byłem w lepszym stanie niż teraz, zadzwoniłem do taty i powiedziałem mu, że zostajemy wszyscy na noc u Lily. Powiedział mi tylko, że Niall zostaje na razie u nas i możliwe, że zamieszka na stałe. Ucieszyłem się jeszcze bardziej. Skorzystałem z łazienki i zabrałem ze sobą moją miksturę do salonu, gdzie siedzieliśmy. Zaniepokoiło mnie to, że mój przyjaciel nie ma na sobie koszulki i paraduje przed dziewczynami w samych spodenkach. Najwidoczniej im to nie przeszkadzało. Rozlałem do kieliszków moje niebieskie kamikadze i podałem każdemu z naszej czwórki.
-Za udany wieczór! - powiedziałem i przechyliłem szkło.

~*~

Ten krótki, bo nie wiedziałam za bardzo, co napisać. Ale następny będzie ciekawszy i niestety ostatni na dzisiaj albo jutro :)

Rozdział 8.



Po wypiciu kilku piw w barze było nam już naprawdę wesoło. Nie wiem, czy to dobrze bo była dopiero 17. Potrzebowaliśmy rozrywki, a nie oszukujmy się, nie ma nic lepszego niż spędzenie czasu z przyjaciółmi przy małej dawce alkoholu. Nie chcieliśmy dalej się upijać, więc opuściliśmy lokal i udaliśmy się do parku. Po mieście krążyło dość sporo osób, więc mieliśmy kogo obserwować. Siadłem na pobliskiej huśtawce, a reszta stanęła na przeciwko mnie. Holland śmiała sie ciągle z najmniejszej rzeczy, a reszta śmiała się z niej, bo to było komiczne. Trzeba przyznać, że z nas wszystkich miała najsłabszą głowę. Poklepałem swoje nogi, dając jej do zrozumienia, że może usiąść na moje kolana, a ona nie czekając chwili dłużej od razu na nich usiadła. Wtuliłem się w jej ciało i objąłem ją swoimi rękoma układając swoją twarz w zagłębieniu jej szyi, by co jakiś czas ją tam pocałować, bo wiedziałem jak bardzo ją to łaskocze. Usłyszałem dziwny dźwięk i spojrzałem w stronę Sharmana, który właśnie udawał, że wymiotuje na nasz widok.
-Lecz się. - zaśmiałem się, a on pokazał mi środkowy palec. Zignorowałem go i zacząłem słuchać historii o tym, że rodzice Lily zostawili jej wolny dom na cały tydzień, bo postanowili wyjechać na wakacje. Nie było w tym nic zabawnego, ale to nie zmienia faktu, że każdy płakał ze śmiechu.
-I mówisz nam o tym dopiero teraz? - spytałem.
-Mam plan! Nie idziemy dziś do klubu, tylko kupujemy żarcie i picie i robimy sobie imprezkę u Lily! - powiedział Daniel. Dziewczyna zgodziła się, a chłopak podniósł ją i przytulił. A to niby ja publicznie okazuję uczucia. Stwierdziliśmy, że zostaniemy tutaj jeszcze trochę, bo pogoda była świetna, a my naprawdę dobrze spędzaliśmy tu czas. Po chwili Lily zaczęła się dziwnie uśmiechać i puściła Hol oczko. Spojrzałem na nie zdezorientowany, by po chwili usłyszeć Lily.
-Hmm... Jakie ciasteczko. - wyszeptała, a ja zaśmiałem się, widząc kogo ma na myśli.
-Wow, skąd on się tutaj wziął? - spytała Roden, a ja spojrzałem na nią. Czy to normalne, że jestem zazdrosny?
-Blondyn, dobrze zbudowany. Już teraz wiem, że musi być niesamowity. - powiedziała Lily.
-Hej, dziewczyny, co z wami? Nie możecie mówić takich rzeczy! - oburzył się Daniel, co było do niego niepodobne. Od kiedy przejmował się, co myślą dziewczyny o innych facetach? Chłopak zbliżał się do nas, a ja mając dość komentarzy dziewczyn na jego temat, wstałem i wyszedłem mu na wprost.
-Dylan, co ty robisz? - wyszeptała Holland. Niewiele myśląc podszedłem do niego, a on gdy tylko mnie zauważył uśmiechnął się i przytulił mnie po męsku. Naprawdę chciałbym zobaczyć miny dziewczyn.
-Stary, jak dobrze cię widzieć! - zaśmiał się, a ja odsunąłem się do niego.
-Ciebie też. Co tutaj robisz? - spytałem. Ostatnie, co o nim wiem to to, że mieszkał jakieś 100 km ode mnie.
-Przyjechałem do pracy. Wiesz, skończyłem szkołę, a twój tata obiecał mi, że mnie przyjmie, więc jestem. - uśmiechnął się. Fajnie będzie mieć go tutaj. Zawsze mieliśmy super kontakt.
-Kurcze, to świetnie! Chodź, przedstawię cię moim przyjaciołom. - podeszliśmy do tej trójki idiotów, którzy stali z otwartymi buziami i byli w totalnym szoku. - To jest Holland, Lily i Daniel. Słuchajcie to mój kuzyn Niall.

~*~

Przepraszam, ale nie mogę pisać opowiadania bez Niall'a. xD
Drugi rozdział dzisiaj. Wow. Jeszcze dwa!

Rozdział 7.



Bałem się. Po raz pierwszy ja, Dylan O'brien bałem się tego, co ludzie zaczną o mnie myśleć. Nie wiedziałem, że wyniknie z tego taka afera. Pomogłem tylko dziewczynie, którą gnębili uczniowie. To źle? Nie powinni się udzielać pomocy tym, którzy jej potrzebują? Rozumiem, aktualnie wśród ludzi w moim wieku panuje trochę inny system wartości, ale na litość Boską, nie będę patrzył, jak inny człowiek cierpi na moich oczach, a ja mogę to zmienić. Usłyszałem coś, czego nie powinienem usłyszeć i teraz będę miał wyrzuty sumienia. Chcę dowiedzieć się, co ojciec Cary jej robi, czemu pielęgniarka nie chce tego zgłosić. Ale sam się tego nie dowiem. Muszę wkręcić w to moich przyjaciół, mimo że wiem co pomyślą sobie o mnie, kiedy im o tym powiem.

~*~

-Ty chcesz zrobić co?! - prawie krzyknął Daniel, kiedy powiedziałem im o moim planie. Na szczęście ludzie nie zwrócili na nas większej uwagi. Siedzieliśmy na zewnątrz baru, do którego zazwyczaj chodziliśmy. Z racji tego całego wirusa w naszej szkole, dyrektor postanowił dać nam wolne do końca tygodnia, a że jest wtorek to czuję się jak na małych wakacjach. Postanowiliśmy spotkać się w czwórkę i spędzić razem dzień na mieście, a później ewentualnie skoczyć na noc do klubu, żeby trochę się rozerwać. Chociaż nie wiem, czy nasze plany dalej będą obowiązywać, bo chyba moi przyjaciele zostawią mnie po tej rozmowie.
-Chcę jakoś się do niej zbliżyć, żeby była w stanie nam zaufać i powiedzieć, co się z nią dzieje. - wytłumaczyłem, ale oni dalej mnie nie rozumieli.
-A po jaką cholerę mamy się w to mieszać? - pytał ciągle Sharman. Dziewczyny do tej pory siedziały cicho.
-Wczoraj jak poszła do pielęgniarki, to słyszałem jej rozmowę. Ta pielęgniarka pytała się, czy ojciec dalej jej to robi, a ona odpowiedziała, że stara się go unikać. Mówiła coś, że powinna to zgłosić do pedagoga albo do dyrektora, ale chyba one dwie się znają skoro o tym nikomu nie wspomina. To może być jakaś większa sprawa, a jeśli możemy w tym pomóc, to dlaczego mamy tego nie zrobić? - spytałem.
-A jak mamy się tego dowiedzieć skoro sam mówiłeś, że jest niedostępna i nietykalna?
-No właśnie dlatego potrzebuję was, żebyśmy razem wymyślili jakieś szczegóły. Tylko pytanie, czy jesteście ze mną.
-Tak. - powiedziała Hol po chwili ciszy. Spojrzałem na Lily, która pokiwała głową.
-Jestem z nią w klasie, widzę, że coś jest nie tak. Wydaje się naprawdę sympatyczna. Kiedyś próbowałam z nią porozmawiać, ale nie była zbyt rozmowna. Ale razem może nam się udać. - uśmiechnęła się brunetka.
-Daniel? - zapytałem go.
-Nie chcę mieć przez to problemów, czy stracić reputację. Na mnie nie liczcie.
-Ty dupku. - powiedziała Roden. - Naprawdę dla ciebie ważniejsza jest reputacja niż dziewczyna, która potrzebuje pomocy?!
-Ona jest naprawdę śliczna, więc może mógłbyś się nią zainteresować. - dodała Lily, która w ten sposób próbowała go zachęcić.
-A wiesz jak dziewczyny kochają bohaterów? Miałbyś każdą, którą byś chciał. - powiedziałem, a on zaczął się uśmiechać.
-Ok. - westchnął. - Ale to nie zmienia faktu, że nie podoba mi się ten plan. A jak nie znajdę żadnej dziewczyny dzięki temu, to sami będziecie mi jej szukać.
-Mój Boże. - wyszeptała Hol. - Jesteś taki płytki. Możesz mi przypomnieć, czemu się z tobą zadajemy?
-Och, przyznaj skarbie, że nie możesz mi się oprzeć. - powiedział zadowolony z siebie, a ja wybuchnąłem śmiechem.

~*~

Zaczynamy maraton! Dzisiaj dodam jeszcze co najmniej 3. :)

środa, 14 września 2016

Rozdział 6.


Nie wiedziałem, co mam teraz zrobić. Stałem na środku korytarza i patrzyłem jak w oddali dziewczyna wchodzi do gabinetu pielęgniarki. Zastanawiało mnie skąd zna moje nazwisko i dlaczego jest taką zimną zołzą. Przeprosiłem ją, powiedziałem, że to niechcący. Przecież nie mogłem wiedzieć, że ona akurat w tamtym momencie wejdzie tymi drzwiami. Ale najwidoczniej jej to nie interesowało. Niestety trener kazał mi z nią iść, więc skierowałem się w stronę pielęgniarki. Dziewczyna nie domknęła drzwi, więc mogłem usłyszeć, o czym rozmawiają. Nie zwróciłbym na to uwagi, gdyby nie jedno pytanie.
-Ojciec ciągle to robi? - spytała pielęgniarka. 
-Tak, ale staram się go unikać. 
-Wiesz, że powinnam zgłosić to do szkolnego pedagoga albo nawet do samego dyrektora? - usłyszałem, ale nie mogłem dowiedzieć się więcej, bo ktoś wychodził z sali przede mną. Zapukałem szybko w drzwi i wszedłem do środka.
-Dylan, a co ty tu robisz? - spytała pielęgniarka. 
-To tak jakby moja wina, że tu jest więc chciałem sprawdzić, czy wszystko ok. - powiedziałem nerwowo, bo w głowie ciągle siedziała mi rozmowa tych dwóch. 
-Na szczęście nic się nie stało. Dałam po prostu przeciwbólowe i powinny pomóc. Tylko następnym razem uważaj. - uśmiechnęła się do nas, a Cara od razu wyszła z gabinetu, przy okazji uderzając mnie swoim barkiem. Ok, widzę, że nasza znajomość nie będzie sympatyczna. Gdy wyszedłem zobaczyłem, że dziewczyna jest już prawie pod szatnią. Nie miałem ochoty dalej się z nią użerać, więc wolnym krokiem skierowałem się z powrotem na salę gimnastyczną.

~*~

Nie mogłem się skupić. Siedziałem zamyślony przez kolejne lekcje i nie zwracałem uwagi na to, co się dzieje wokół mnie. Gdy wychodziłem ze szkoły zobaczyłem, że grupka osób z czegoś się śmieje. Nie chciałem nawet na to patrzeć, gdybym nie zauważył po środku nich Cary. Dobra, ta cała sprawa zaczyna mi śmierdzieć coraz bardziej. Podbiegłem do nich i spojrzałem na wściekłą dziewczynę. Nie wiedziałem dokładnie, o co chodzi, ale musiałem jej pomóc. Prawdopodobnie zrobię największą głupotę, jaką mogę zrobić, ale nie zostawię jej tak. Nie po tym, co dzisiaj usłyszałem. Wszedłem w sam środek kółka i złapałem Carę za łokieć, chcąc ją stamtąd wyprowadzić. Spojrzała na mnie zdziwiona i myślałem, że zaraz zacznie się wyrywać.
-Ok, dziękujemy za uwagę, a teraz wypierdalać. - warknąłem i zabrałem dziewczynę poza plac szkoły. - Co oni od ciebie chcieli? - zapytałem dziewczyny.
-Nie twój interes. - wyszeptała, a jej głos był jakiś inny.
-Chyba jednak mój skoro Ci z nimi pomogłem. - powiedziałem, a dziewczyna skręciła w inną stronę niż ja. Po kilku minutach dostałem smsa od Holand, która została w szkole dłużej na jakieś dodatkowe zajęcia.

Hol<3: Coś Ty narobił?

Ja: Ale o co chodzi?

Hol<3: Cała szkoła huczy o tym, że pomogłeś tej dziewczynie! Wiesz, że teraz nie będziesz miał spokoju?

Ja: Kurwa...