czwartek, 22 września 2016

Rozdział 8.



Po wypiciu kilku piw w barze było nam już naprawdę wesoło. Nie wiem, czy to dobrze bo była dopiero 17. Potrzebowaliśmy rozrywki, a nie oszukujmy się, nie ma nic lepszego niż spędzenie czasu z przyjaciółmi przy małej dawce alkoholu. Nie chcieliśmy dalej się upijać, więc opuściliśmy lokal i udaliśmy się do parku. Po mieście krążyło dość sporo osób, więc mieliśmy kogo obserwować. Siadłem na pobliskiej huśtawce, a reszta stanęła na przeciwko mnie. Holland śmiała sie ciągle z najmniejszej rzeczy, a reszta śmiała się z niej, bo to było komiczne. Trzeba przyznać, że z nas wszystkich miała najsłabszą głowę. Poklepałem swoje nogi, dając jej do zrozumienia, że może usiąść na moje kolana, a ona nie czekając chwili dłużej od razu na nich usiadła. Wtuliłem się w jej ciało i objąłem ją swoimi rękoma układając swoją twarz w zagłębieniu jej szyi, by co jakiś czas ją tam pocałować, bo wiedziałem jak bardzo ją to łaskocze. Usłyszałem dziwny dźwięk i spojrzałem w stronę Sharmana, który właśnie udawał, że wymiotuje na nasz widok.
-Lecz się. - zaśmiałem się, a on pokazał mi środkowy palec. Zignorowałem go i zacząłem słuchać historii o tym, że rodzice Lily zostawili jej wolny dom na cały tydzień, bo postanowili wyjechać na wakacje. Nie było w tym nic zabawnego, ale to nie zmienia faktu, że każdy płakał ze śmiechu.
-I mówisz nam o tym dopiero teraz? - spytałem.
-Mam plan! Nie idziemy dziś do klubu, tylko kupujemy żarcie i picie i robimy sobie imprezkę u Lily! - powiedział Daniel. Dziewczyna zgodziła się, a chłopak podniósł ją i przytulił. A to niby ja publicznie okazuję uczucia. Stwierdziliśmy, że zostaniemy tutaj jeszcze trochę, bo pogoda była świetna, a my naprawdę dobrze spędzaliśmy tu czas. Po chwili Lily zaczęła się dziwnie uśmiechać i puściła Hol oczko. Spojrzałem na nie zdezorientowany, by po chwili usłyszeć Lily.
-Hmm... Jakie ciasteczko. - wyszeptała, a ja zaśmiałem się, widząc kogo ma na myśli.
-Wow, skąd on się tutaj wziął? - spytała Roden, a ja spojrzałem na nią. Czy to normalne, że jestem zazdrosny?
-Blondyn, dobrze zbudowany. Już teraz wiem, że musi być niesamowity. - powiedziała Lily.
-Hej, dziewczyny, co z wami? Nie możecie mówić takich rzeczy! - oburzył się Daniel, co było do niego niepodobne. Od kiedy przejmował się, co myślą dziewczyny o innych facetach? Chłopak zbliżał się do nas, a ja mając dość komentarzy dziewczyn na jego temat, wstałem i wyszedłem mu na wprost.
-Dylan, co ty robisz? - wyszeptała Holland. Niewiele myśląc podszedłem do niego, a on gdy tylko mnie zauważył uśmiechnął się i przytulił mnie po męsku. Naprawdę chciałbym zobaczyć miny dziewczyn.
-Stary, jak dobrze cię widzieć! - zaśmiał się, a ja odsunąłem się do niego.
-Ciebie też. Co tutaj robisz? - spytałem. Ostatnie, co o nim wiem to to, że mieszkał jakieś 100 km ode mnie.
-Przyjechałem do pracy. Wiesz, skończyłem szkołę, a twój tata obiecał mi, że mnie przyjmie, więc jestem. - uśmiechnął się. Fajnie będzie mieć go tutaj. Zawsze mieliśmy super kontakt.
-Kurcze, to świetnie! Chodź, przedstawię cię moim przyjaciołom. - podeszliśmy do tej trójki idiotów, którzy stali z otwartymi buziami i byli w totalnym szoku. - To jest Holland, Lily i Daniel. Słuchajcie to mój kuzyn Niall.

~*~

Przepraszam, ale nie mogę pisać opowiadania bez Niall'a. xD
Drugi rozdział dzisiaj. Wow. Jeszcze dwa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz