czwartek, 22 września 2016

Rozdział 11.


-O kurde. - powiedziałem i zerwałem się do pozycji siedzącej. Miałem wrażenie, że cały alkohol momentalnie się ze mnie ulotnił. 
-Co się stało? - spytała Holland. Spojrzałem na moich przyjaciół, którzy przyglądali mi się zdziwieni. Wcale się nie dziwię. Też bym tak zareagował na ich miejscu.
-Cara do mnie napisała. - odparłem i pokazałem im wiadomość. - Przynajmniej tak mi się wydaje, bo przecież nikt inny nie mógłby tego do mnie napisać. 
-Słuchajcie, a może ona naprawdę potrzebuje pomocy. - wyszeptała Lily. 
-Jak byłem z nią u pielęgniarki i wtedy przed szkołą, to myślałem, że zaraz mi coś zrobi jeśli się nie odczepię. Nie wyglądała na taką, która chce z kimś się zaprzyjaźnić. Nie chciała mojej pomocy.
-Ale teraz ci za nią podziękowała. - dodała Hol. - Gdyby nie chciała twojej pomocy, to raczej by cię zwyzywała, że to zrobiłeś. Może po prostu nie jest przyzwyczajona do tego, że ktoś zwraca na nią uwagę. Nie ma przyjaciół, sam mówiłeś, że z jej ojcem jest coś nie tak, ciągle chodzi przygnębiona. Nie wie, jak ma zareagować na to, jak ktoś jest dla niej miły. - kontynuowała i miała całkowitą rację.
-No to trzeba jej pokazać, jak wygląda prawdziwe życie. - powiedział Daniel, a my spojrzeliśmy na niego zszokowani.
-Czekaj, czekaj... Czy ty to powiedziałeś? - spytałem.
-Sami tego chcieliście, a ja obiecałem pomóc. Mówiłem wam przecież, że jest ładna.
-I cały czar prysł. - pokręciła głową Hol, a my wybuchnęliśmy śmiechem. Spojrzałem na swój telefon, który ciągle pokazywał wiadomość od dziewczyny. Uśmiechnąłem się delikatnie. W końcu doceniła moją pomoc. Może dzięki temu uda nam się ją uratować.

Ja: Nie ma za co :) W razie co ja i moi przyjaciele z chęcią pomożemy.

Zapisano kontakt "Cara".

~*~

-Wiesz co? Mam już dość. - zaśmiałem się. Niestety dyrektor skrócił nam nasze małe wakacje i musieliśmy wrócić do szkoły już w czwartek. Środa minęła nam dość szybko i źle, bo obudziliśmy się z moimi przyjaciółmi po południu... na podłodze... z wielkim kacem... Obiecaliśmy sobie, że to ostatni raz, kiedy pijemy w środku tygodnia. Nie upiliśmy się nie wiadomo jak, bo osobiście wszystko pamiętam dokładnie, ale ból głowy i tak towarzyszył mi przez calutki dzień. Szedłem korytarzem razem z Hol i po prostu śmiałem się z każdej osoby, która tam stała. Niestety zdjęcie mnie i Roden całujących się wywołało furorę w naszej szkole i dosłownie wszyscy spekulują, czy naprawdę jesteśmy razem. Byłoby łatwiej im zgadnąć, gdybyśmy sami to wiedzieli. 
-Czuję się, jakbym była obserwowana i na podsłuchu. - wyszeptała, a ja wybuchnąłem jeszcze większym śmiechem. Ta sytuacja jest komiczna.
-Ale poważnie, wiesz, że to się szybko nie skończy. Musimy coś wymyślić. - powiedziałem i przeczesałem swoje włosy.
-Musimy o tym pogadać. I to jak najszybciej. - odparła i weszliśmy na stołówkę. Podeszliśmy do naszego stolika, przy którym siedziała reszta naszej paczki.
-Są i nasze gołąbeczki. - uśmiechnęła się Lily, a Daniel zacmokał do nas.  Poważnie, zaraz oszaleję.
-Są i sprawcy całego zamieszania. - powiedziała rudowłosa i wyjęła swój lunch.
-My was do niczego nie zmuszaliśmy. - bronił się Sharman.
-Serio? Dosłownie nawrzeszczałeś na mnie, że mam pocałować Hol! - lekko się uniosłem. Już miał mi odpowiedzieć, gdy wtrąciła się Lily. 
-Patrzcie, przyszła Cara. 
-Zaprosimy ją tutaj? - zaproponowała Hol. Dziewczyna usiadła dość daleko, więc postanowiłem wysłać jej wiadomość.

Ja: Może dołączysz do naszego stolika? :)

Spojrzałem w stronę dziewczyny. Wyjęła telefon z kieszeni i po chwili rozejrzała się dookoła. Gdy mnie zauważyła, uśmiechnąłem się lekko.

Cara: Czemu?
Ja: Bo uważamy, że możesz okazać się całkiem fajna i nie chcemy, żebyś jadła sama.
Cara: To żart?
Ja: Nie, czemu?
Cara: Nie mam zamiaru po raz kolejny stać się czyimś pośmiewiskiem. Daj mi spokój O'brien. 

-Ta nasza pomoc może się okazać naprawdę trudnym zadaniem. - powiedziałem.

~*~

Nie wiem, co mam myśleć o tym rozdziale. Jest jakiś dziwny xd
Chcecie, żeby Dylan i Hol byli razem? Dajcie znać, bo nie wiem co pisać :P
Całusy xx



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz