wtorek, 26 lipca 2016

Rozdział 1.


-Panie O'brien! - krzyknęła pani Smith, nauczycielka matematyki, wyrywając mnie tym samym ze snu. Tej nocy spałem naprawdę źle i nawet nie byłem w stanie kontrolować swojego ciała, które samo zdecydowało o tym, że utnę sobie krótką drzemkę. - Widzę, że ta lekcja bardzo pana nudzi. Zapraszam do tablicy, sprawdzimy, czy naprawdę umie pan ten temat. - powiedziała, a ja w duchu się zaśmiałem. Zawsze tak robiła. Gdy tylko zauważyła, że nie skupiam się na lekcji, brała mnie do odpowiedzi. Pech chciał, że nigdy nie udało jej się mnie zagiąć. Pech albo moja inteligencja.
-Który przykład pani profesor? - uśmiechnąłem się, aby jeszcze bardziej ją zdenerwować. Wstałem z ławki i wziąłem podręcznik.
-Zadanie dziesiąte, przykład F. - warknęła. Zerknąłem do książki i parsknąłem śmiechem.
-Ciąg geometryczny? Mogła się pani bardziej postarać. - powiedziałem, a klasa lekko się zaśmiała. Wykonałem zadanie i wróciłem do ławki. Pani Smith tylko odprowadziła mnie wzrokiem, ale nic więcej nie powiedziała.
-Niedługo wylądujesz u pedagoga za twoje odzywki. - zaśmiała się Hol, gdy usiadłem obok niej.
-A ty razem ze mną! Zagadujesz mnie na lekcji. Nie ładnie pani Roden. Należy Ci się uwaga! - wyszeptałem, żeby stara nauczycielka już więcej nie zawracała mi głowy.

~*~

-Kiedy zaczynacie mistrzostwa? - zapytała Lily, kiedy na długiej przerwie obiadowej siedzieliśmy na głównym korytarzu.
-Jeszcze nie mamy rozpiski. Został nam chyba jeszcze jeden mecz fazy grupowej, ale nie wiemy, czy drużyna w ogóle się pojawi. - odpowiedziałem.
-Gracie u nas czy na wyjeździe? - zaciekawiła się Lil.
-Prawdopodobnie u nas. Rok temu wygraliśmy my, więc warto by było obronić tytuł u siebie. - wtrącił się Daniel. Oboje należeliśmy do szkolnej drużyny siatkówki. Cała nasza czwórka chodziła do ostatniej klasy liceum. Różnicą było to, że ja i Holand chodziliśmy na profil z rozszerzoną matematyką i chemią, Daniel z angielskim i geografią, a Lily na kierunek artystyczny. Znamy się od czasów poprzedniej szkoły i los chciał, że wylądowaliśmy w jednym liceum. Jesteśmy czteroosobową bandą świrów, a przez nasze zdolności do sportu, sztuki i nauki, jesteśmy dość rozpoznawalni w tej szkole. Zwłaszcza od początku tego roku, kiedy zostałem wybrany na kapitana drużyny. Mały prezent od trenera na zakończenie szkoły. Każdy z nas był inny. Lily to ta cicha dziewczyna, która dopiero po dłuższej znajomości pokazuje swoje pazurki i okazuje się, że jednak ma jakieś życie poza swoimi farbami i sztalugą. To ona próbuje wybijać nam z głowy durne pomysły, w które i tak, prędzej czy później, ją wplątujemy. Daniel to chłopak, któremu żadna się nie oprze. Z tym swoim szarmanckim uśmiechem i lokami na głowie może mieć każdą. I świnia to wykorzystuje. Jest znany ze swojego podrywu i dosyć imprezowego trybu życia, w które wciąga też i nas. A to, że gra w siatkówkę i chwali się swoim sześciopakiem prawie po każdym meczu, dodaje mu jeszcze więcej fanek. Jest też Holand. To ta, którą znam najdłużej i łączy mnie z nią najwięcej. Mądra i inteligentna. Stanowcza i uparta. Wystarczyłoby tylko lekkie skinienie jej palcem, a wskoczyłbym w ogień. Oddałbym dla niej wszystko. Jest moją opoką, moją pomocą, moim oparciem i skarbem. Kocham ją, a ona mnie. Mimo to, nie łączy nas nic więcej poza dozgonną przyjaźnią. I w ogóle nam to nie przeszkadza. Ustaliliśmy kiedyś, że będziemy przy sobie zawsze i wszędzie, a związek nie pozwoliłby nam dotrzymać tej obietnicy. Czasem zdarza nam się przytulać, trzymać za ręce, czy nawet całować się w policzek, ale wiemy na jakiej zasadzie to pracuje. Ludzie mówią swoje, ale my i tak wiemy lepiej, co jest grane. Na sam koniec jestem ja. Dylan O'brien. Kapitan drużyny siatkarskiej. Zdolny matematyk. Dusza towarzystwa. Nie lubię pomidorów, a całe życie mógłbym żywić się w McDonald's. Mam swój rozum, a co się z tym równa, rodzice darzą mnie ogromnym zaufaniem. Nie mam problemów w szkole. Nie palę, a piję tylko, gdy jest jakaś okazja. Nigdy nie zaliczyłem zgona, nie próbowałem narkotyków i nie bawie się w jednonocne przygody. Uwielbiam mój motor, na którym mogę spędzić resztę życia. Staram się być normalnym chłopakiem z marzeniami, mimo że ludzie doszywają mi różne łatki. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jedna noc i jedna dziewczyna, która zniszczyła wszystko, co do tej pory osiągnąłem.

~*~

Witam na moim kolejnym fanfiction. Mam nadzieję, że wstęp Was zaciekawił, mimo że trochę wieje nudą. Musiałam wprowadzić Was w klimat tego opowiadania i opowiedzieć trochę o jego bohaterach. ;) Postaram się dodawać rozdziały częściej, ale raczej nie będą one zbyt długie. 

Łapcie też zwiastun :) (Przepraszam, że film jest taki rozjechany, ale program trochę mi go zniszczył, a ja jestem zbyt leniwa, by go poprawiać lol)



See ya soon xx


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz